Dr Tomasz M. Korczyński: Kłębowisko żmij
(…) List biskupów o bezbożnej ideologii gender, mobilizacja parlamentarzystów przeciwko planowi zniewalania naszych dzieci, listy otwarte naukowców, wypowiedzi ekspertów, akcje zaniepokojonych rodziców (nie tylko wierzących) są nadzwyczaj słuszne, potrzebne i ukazały także wyraźnie, że nieprzyjaciel wpadł w popłoch. Został zdemaskowany.
Między Scyllą a Charybdą
(…). Feministka Bratkowska powiedziała publicznie, że jest komunistką, a komunizm jest według niej „najbardziej proludzkim, humanitarnym ustrojem”. Polityka równościowa była realizowana przez jakobinów, bolszewików, socjalistów i komunistów. Dziś ideolodzy nowej lewicy projektują swoje eksperymenty na dzieciach i rodzinie, na najważniejszej, naturalnej komórce społeczeństwa. Jeśli sama pani minister przyznaje, że gender to równouprawnienie, to jest się czego obawiać. Pierwszym zagorzałym fanem równouprawnienia był Engels, a za nim jak w dym poszli Lenin i Mao.
Biskupi w swoim liście zauważyli, że Światowa Organizacja Zdrowia promuje wśród dzieci w wieku przedszkolnym bulwersujące zachowania seksualne. Elementy tych tzw. standardów są wdrażane najczęściej bez wiedzy i zgody rodziców, np. w projekcie „Równościowe przedszkole” współfinansowanym przez Unię Europejską. Na to Kozłowska-Rajewicz odpowiedziała, że „w dokumencie WHO zawarto odważny program edukacji seksualnej, fragmentami dyskusyjny, ale nieprzekraczający dopuszczalnych norm. To tylko propozycja, i państwa mogą z niej skorzystać, ale nie muszą”. Właśnie. Te standardy są groźne, a bagatelizowanie ich prowadzi m.in. do wprowadzania na rynek polski obrzydliwych, zdemoralizowanych i wulgarnych podręczników do edukacji seksualnej dla młodzieży, np. „Wielkiej księgi siusiaków” autorstwa Szwedów Dana Höjera i Gunilli Kvarnström, opublikowanej przez wydawnictwo (o znamiennej nazwie) „Czarna Owca”. W książce jest sporo odniesień do religii chrześcijańskiej, wulgarne obrazy są z premedytacją wiązane z osobami Jezusa czy Najświętszej Maryi Panny, a także symbolami krzyża. Na okładce drugiej części tej edukacyjnej pozycji (której nazwę pominę) znajduje się informacja: „Uwaga! Treści zawarte w książce mogą obrażać uczucia religijne”.
Tylko od woli gabinetu Tuska zależy zatem, czy program zacznie być realizowany, czy nie. Najprościej rzecz ujmując, i bez zbędnych dysput, na pytanie, czy można wierzyć w jakiekolwiek zapewnienia i dobór argumentów przez tę grupę trzymającą władzę, najprostsza odpowiedź, jaka się pojawia, to głośne NIE.
(…)
(…)
Gender to nie ideologia?
(…) kiedy nauka wkracza na obszar inżynierii społecznej, czyli społecznej nauki stosowanej, wówczas przestaje być nauką, stając się ideologią. I właśnie w takim aspekcie możemy mówić o istnieniu ideologii gender, która jest wdrażana przez „politykę równościową” w państwach Unii Europejskiej, zaczynając od państw skandynawskich, których przykład edukowania na modłę gender przywołałem przy okazji wspominania o perwersyjnej książce do edukacji seksualnej szwedzkich autorów, a może lepiej deprawatorów.
—
Autor jest socjologiem, publicystą, ekspertem ds. zjawiska prześladowań chrześcijan
polecamy CAŁOŚĆ: naszdziennik.pl
—
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz