Pępowina nigdy nie została nawet naruszona. Sączy się przez nią nieustannie komunistyczny jad”
Szanowni Państwo!
Właśnie minęło 18 lat od dnia, kiedy minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski, z trybuny sejmowej, na oczach całej Polski, oskarżył ówczesnego premiera rządu Józefa Oleksego o szpiegostwo na rzecz Rosji, a więc – o zdradę stanu. Minęło 18 lat – i nikt nie został z tego powodu pociągnięty do odpowiedzialności przed żadnym niezawisłym sądem. A przecież ktoś chyba powinien – bo jeśli premier Józef Oleksy rzeczywiście był tym szpiegiem, to na dobry porządek dzisiaj powinien być już starym nieboszczykiem – a jeśli szpiegiem nie był, no to Andrzej Milczanowski powinien dożywać swoich dni w jakimś lochu, jęcząc i płacząc de profundis.
Właśnie minęło 18 lat od dnia, kiedy minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski, z trybuny sejmowej, na oczach całej Polski, oskarżył ówczesnego premiera rządu Józefa Oleksego o szpiegostwo na rzecz Rosji, a więc – o zdradę stanu. Minęło 18 lat – i nikt nie został z tego powodu pociągnięty do odpowiedzialności przed żadnym niezawisłym sądem. A przecież ktoś chyba powinien – bo jeśli premier Józef Oleksy rzeczywiście był tym szpiegiem, to na dobry porządek dzisiaj powinien być już starym nieboszczykiem – a jeśli szpiegiem nie był, no to Andrzej Milczanowski powinien dożywać swoich dni w jakimś lochu, jęcząc i płacząc de profundis.
Tymczasem widzimy, że Józef Oleksy przypomina księżyc w pełni; jest pełen wigoru i planów na przyszłość, również jako doradca ekologiczny prezydenta Komorowskiego, któremu na pewno niejedno ekologicznie doradza. Andrzej Milczanowski aż takiej kariery nie zrobił, ale – zważywszy na to, że w odróżnieniu od Józefa Oleksego, nie był funkcjonariuszem Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego – zakonspirowanej jaczejki wewnątrz razwiedki wojskowej – to powinien być ze wszystkiego, a już zwłaszcza ze swego losu, zadowolony. (…)
red. Stanisław Michalkiewicz
===
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz