„Dzieci cały rok czekają, a słowa wypowiedziane powtarzają miesiącami” (Kronika XIII Rajdu Katyńskiego)
Nocowaliśmy w Kościele we wsi Bogdanowo. Nas, wjeżdżających na motocyklach, z piskiem i euforią witały rozbiegane dzieci. Specjalnie na przyjazd rajdowców ukwieciły drogę bukietami polnych kwiatów.
Po rozgoszczeniu się w przestronnej przestrzeni świątyni, miało miejsce wydarzenie, które, jak jestem przekonana, utkwiło wszystkim głęboko w pamięci i w sercu. Pani Helena Dworecka (mieszkanka Bogdanowa opiekująca się opuszczonymi białoruskimi dziećmi) usiadłszy na schodach ołtarza opowiedziała nam dzieje swego życia. Po przywitaniu się z nami tradycyjnie polskim „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” , rozpoczęła opowieść od skromnych słów: „Nie jestem żadną bohaterka”.
Pani Helena przedstawiała nam piękną i czystą polszczyzną losy rodzinnego domu dziecka, które wraz ze swymi podopiecznymi tworzy. Ostatnim dzieckiem, które dołączyło do tej gromadki, była 5-letnia dziewczynka wyrzucona w Boże Narodzenie na parkingu przez ciocię. Opiekunka małej znudziła się jej wychowaniem, dlatego podjęła tak okrutną decyzję. Okropieństwo niegodnego zachowania spotęgowały mroźne okoliczności przyrody, na które skazała małą oraz nagłość postępku. Po tym wydarzeniu kilkuletnia dziewczynka przez długi czas nie mogła nikomu zaufać, nawet swej przybranej mamie, ponieważ ciążył na niej bagaż emocjonalny w postaci syndromu dziecka niechcianego. Pani Dworecka przekonywała, że niezwykle trudno jest przezwyciężyć te bolesne uczucia u dzieci, które na samym początku zostały zranione najmocniej, jak tylko można zranić maleńką osóbkę.
Jednakże ta niezwykła kobieta potrafi swą cierpliwością i szczerą miłością zadośćuczynić doznanym krzywdom i ponownie dać im nadzieję. Usłyszeliśmy, że tutejsze maluchy cały rok czekają na uczestników Rajdu, pamiętają ludzi, z którymi rozmawiały i słowa przez nich wypowiedziane powtarzają miesiącami.
Na zakończenie Pani Helena powiedziała do nas „Dziękuję Wam za to, że dzisiaj tutaj jest Polska”. W reakcji na tą wypowiedź bajkerzy spontanicznie wstali i zaczęli głośno klaskać. Następnie głośno i radośnie zaśpiewali: „Życzymy, życzymy”. Kiedy zaczęłam się rozglądać po kościele, zauważyłam głębokie wzruszenie na twarzach. Nigdy wcześniej nie widziałam tylu mężczyzn ze łzami w oczach.
Polacy usilnie prosili o kontakt z opiekunką rodzinnego domu dziecka w Bogdanowie, by już z kraju móc pomagać osieroconym dziewczynkom i chłopcom, Jednak tego typu akcje bardzo utrudniane są przez władze białoruskie, nawet za symboliczny datek wręczony obywatelowi Białorusi, przyjmującego dar mogą spotkać represje.
(…)
- całość do pobrania na stronie rajdkatynski.net albo u nas TUTAJ